(Anty)wzór dla początkujących twórców

ROZCZAROWANIE

Zaciekawiona doskonałą recenzją radiową książki – której premiera miała miejsce kilka miesięcy temu – znanej i cenionej przez rzeszę wiernych fanów autorki, Katarzyny Grocholi, sięgnęłam po Przeznaczonych, by interesującą lekturą umilić jesienne wieczory.

Jakże rozczarowałam się po kilkunastu stronach, których treść w żadnym stopniu nie wydała mi się ciekawa, co więcej styl tekstu znacznie odbiegał od tego, którego spodziewałam się po pisarce – lekkiego, dowcipnego, odznaczającego się błyskotliwymi uwagami dotyczącymi świata współczesnego. Bohaterowie powieści okazali się nieciekawi, dialogi powierzchowne, sprawiające wrażenie skonstruowanych przez laika, a poszczególne sceny tak przewidywalne, że zwyczajnie nudne.

Lektura powieści Grocholi skłoniła mnie do refleksji nad literaturą popularną – czy poziom tego typu literatury zawsze był tak niski, czy może zmiana odbiorcy sprawiła, że utwory komercyjne są pisane w sposób prosty, z redukcją wszelkich opisów, nawet tych niezbędnych dla pełniejszego zrozumienia fabuły, z wykorzystaniem przez pisarza niezbyt dużego zasobu słownictwa?

NADZIEJA

Przejrzawszy biblioteczkę podręczną, zdecydowałam się na sięgnięcie po materiał porównawczy z poprzedniego stulecia. Złota Maska Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, wciągnęła mnie w świat przeżyć i doświadczeń Magdy Nieczajówny od pierwszych stron. Największym atutem jest naturalnie ciekawa fabuła, którą czyta się jednym tchem, pragnąc jak najszybciej poznać finał starań głównej bohaterki o znalezienie miejsca dla siebie w ówczesnym świecie show-biznesu. Rozbudowane zdania, zachwycające bogactwem słownictwa oraz opis wzbogacający treść utworu, sprawiły, iż zapomniałam, że powieść Mostowicza zaliczono do literatury popularnej. A przecież odbiorca obu utworów (Złotej Maski i Przeznaczonych) nie różni się tak bardzo – oba utwory pisane były z myślą o kobietach, poszukujących rozrywki i oderwania się od trudów codzienności. Powieść pisarza tworzącego w dwudziestoleciu międzywojennym uznawano nawet za lekturę dla kucharek, tymczasem zestawiając te dwa utwory, wydaje się, iż Mostowicz pisał dla znacznie bardziej wymagającego czytelnika, aniżeli współczesna nam pisarka.

Złota Maska nie poprzestaje na zrealizowaniu funkcji rozrywkowej, która stanowi istotę literatury popularnej, lecz wprowadza czytelnika w warszawskie środowisko kształtowane przez poszczególne klasy społeczne i konwenanse. Przedstawia zarys życia śmietanki towarzyskiej oraz elity artystycznej, a przez to staje się satysfakcjonująca dla odbiorcy-podglądacza, lubiącego, również współcześnie, zaglądać „za kulisy” życia znanych osób. Niezwykle cenny jest zmysł obserwacji Mostowicza, którego często brakuje współczesnym pisarzom, i umiejętność przekazania myśli w sposób prosty, lecz nie prostacki.

SATYSFAKCJA

Po lekturze Złotej Maski (a także seansie ekranizacji powieści z 1935 roku) upewniłam się , iż termin literatura popularna nie jest tożsamy z pojęciem miałkości i bylejakości, na co wskazywała, w moim odczuciu, najnowsza powieść Katarzyny Grocholi oraz wielu jej współczesnym pisarkom, tworzącym głównie dla odbiorcy płci żeńskiej. Wyżej opisane doświadczenia czytelnicze utwierdziły mnie w przekonaniu, iż literatura popularna, bawiąc czytelnika, może (i powinna) zachować odpowiedni poziom – konstrukcji fabuły, budowy wypowiedzeń, zastosowanych środków wyrazu.

Uważam, iż oczekiwany poziom łatwiej będzie osiągnąć i utrzymać, jeśli pisarze nie zapomną o tym, iż tworzą utwory rozrywkowe, lecz piszą je dla czytelnika, który potrafi zaciekawić się wydarzeniami opisanymi różnorodnym słownictwem, przedstawionymi w sposób błyskotliwy, przy zastosowaniu zdań złożonych różnego typu. Obcowanie z tak skonstruowanym utworem, poruszającym tematy żywo interesujące czytelnika, staje się rozrywką i przyjemnością, o czym najwyraźniej zapomnieli poszczególni twórcy literatury rozrywkowej.

Istotne jest, by, zanim siądziemy do klawiatury komputera i zapiszemy pierwszy wyraz utworu, zastanowić się nad typem odbiorcy, do którego trafić ma nasz tekst – czy jest to kobieta czy mężczyzna, osoba dorosła, czy nastolatek, weźmy pod uwagę także poziom wykształcenia czytelnika. Nie zapominajmy jednak, że niższe wykształcenie odbiorcy nie zwalnia pisarza z obowiązku utrzymania odpowiedniego poziomu tekstu, a jedynie obliguje do wysiłku, by fabułę przedstawić za pomocą odpowiednio dobranych środków.

Młodym twórcom, pragnącym trafić do szerokiego grona odbiorców, polecam lekturę powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, znanego, choć często dyskredytowanego przez ówczesnych krytyków literatury (cóż powiedzieliby o współczesnych nam twórcach!) i uwielbianego przez czytelników. Utwory pisarza dwudziestolecia międzywojennego, pełne ciekawych zdarzeń i humoru, na stałe wpisały się na listę najcenniejszych dzieł polskiej literatury popularnej. Niech warsztat tego pisarza stanie się źródłem nauki i wzorem dla twórców literatury popularnej. Współczesne bestsellery wydawnicze ogłaszane przez znane księgarnie czytajmy ku przestrodze – jak pisać nie należy.

Autorem wpisu jest Anna Śpica, magister filologii polskiej i filologii angielskiej, autorka krótkich form epickich, prowadząca w ramach Akademii Rozwoju MasterMind warsztaty pisarskie i naukę języka angielskiego.